sobota, 5 listopada 2011

Luksemburg

Czy może raczej Luxembourg? Najważniejsze, że wszyscy wiedzą o jakie miejsce na świecie chodzi, a pisownia niech pozostanie zagadką.
W każdym razie postanowiłam pokazać kilka zdjęć z Luksemburga, gdzie byłam w kwietniu 2005 roku. Wszystko przez to, że tam po raz pierwszy właśnie zakochałam się w indyjskim jedzeniu. :) Niestety zdjęć jedzenia ani restauracji nie mam, bo po pierwsze zdjęcia robiłam moim pierwszym cyfrowym aparatem, a po drugie wpadliśmy do tej restauracji bardzo nagle. W dodatku, to było, pamiętam, przed godziną pietnastną i kończyli serwować lunch. Nam się udało. I powiem Wam, że pierwszy raz w życiu jadłam takie smaczne indyjskie jedzenie. Nadal pamiętam smak i zapach i teraz gdy jestem w indyjskiej knajpce czy restauracji to ciągle porównuję do tego indyjskiego lunchu w Luksemburgu.
A samo państwo-miasto jest bardzo zielone. Chociaż to był wtedy kwiecień i było dość zimno i pochmurnie, to jest na co popatrzeć. Szczególnie ujęły mnie te mosty. Dużo mostów i albo patrzymy w dół albo do góry. Poniżej kilka fotek szaro-burych z pięknego Luksemburga.
Chyba czas wybrać się tam na dłużej (byłam zaledwie kilka godzin wtedy) i sprawdzić czy indyjska restauracja nadal jest i czy nadal jest taka dobra. A może ktoś zna i wie o jakiej restauracji piszę? Nie może być przecież wiele indyjskich restauracji w tak małym mieście. :)






















2 komentarze:

katie pisze...

Przepiękne miasto! I Ładne zdjęcia :)

asix pisze...

mi też Luksemburg kojarzy się głównie z zielenią. I frytkami. I ze słońcem, więc miło obejrzeć to miasto w trochę innym klimacie na Twoich zdjęciach.