niedziela, 19 czerwca 2011

Marmaris

Kiedyś to była mała wioska rybacka, która zamieniła się we wspaniałe miejsce na tureckim wybrzeżu południowo - zachodnim. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tym miejscu na Ziemi, podobnie jak wcześniej w innym, znacznie większym mieście, w tym samym państwie. :)
Po fatalnych doświadczeniach jedzeniowych na Rhodos, miałam wielką radochę aby wybrać się do Marmaris, bo byłam pewna, że tam będą o wiele lepiej karmić przybyłych. Nie pomyliłam się, bo już po zejściu ze statku wiedziałam, że popełniliśmy błąd i powinniśmy byli zostac dłużej w Marmaris, a nie na Rhodos. No ale gdy się nie zobaczy na własne oczy, nie spróbuje to się nie wie.



Ja jak zwykle miałam problem z moim paszportem. Za każdym razem gdy przekraczam turecką granicę to strasznie długo mnie sprawdzają, zadają ogrom pytań i mają podejrzenia co do oryginalności moich dokumentów.Wyglądam na terrorystkę czy jak?
Powietrze w Marmaris było o wiele bardziej duszne, bo tam już tak nie wieje jak na Rhodos. Góry wokoło chronią przed wiatrem, co przy 35 stopniach w cieniu może być wykańczające.

Postanowliśmy, niedaleko portu, zjeść późne śniadanie. Nie za bardzo wiedzieliśmy co nas czeka w hotelu, to taka mała skaza po doświadczeniach na Rhodos. Zjedliśmy więc prawdziwe tureckie śniadanie: biały ser, omlet, oliwki, pomidory, ogórki, simit, ale tym razem nie z sezamem lecz z ziarnami czarnuszki. Ponadto marmolada wiśniowa i prawdziwa herbata w małej szklaneczce. Ach...te tureckie śniadania...






W Marmaris zatrzymalismy sie w Grand Yazici Mares, który bardzo polecam. Świetny hotel, nam się udało tam nocować all inclusive za świetną cenę. Rezerwowaliśmy noclegi przez Hotels.com
Gdy po otrzymaniu klucza do pokoju i opaski na rękę (kolejnej, bo już jedną mieliśmy z Rhodos) w bardzo szybkim tempie udaliśmy się na lunch.
Przypomnę, że od naszego śniadania w porcie nie minęły jeszcze dwie godziny. :) 


Ja musiałam spróbować po troszku kilku rodzajów deseru... no musiałam kurcze... :)

 Plac Ataturka w Marmaris to główne miejsce w centrum Marmaris. Nie można się tam zgubić. Jeśli jednak to się przydarzy to wystarczy każdego na ulicy zapytać, którędy do Ataturka... :D

 Wejście do bazaru na Marmaris....

 Droga w centrum Marmaris...

 Meze tureckie, m.in. ser typu feta, hummus, szpinak, cacik, ... więcej grzechów ie pamiętam :)



 A tutaj to moja miłość czyli gözleme - to ciasto pod spodem wyglądające jak naleśniki, na lewo pide z farszem z mięsa wołowego i na pierwszym planie pierś kurczaka.
A gözleme to takie ciasto, trochę przypominające należniki, z różnym nadzieniem i wcale nie na słodko. Może to być np. szpinak z serem, ser z natką pietruszki, z cebulą, albo z mięsem. Zależy od wyobraźni. Ciasto jest ugniatane i rozwałkowywane, następnie pieczone na kamieniu bądź specjanie do tego przystosowanych wypukłych patelniach. Pod tym linkiem (click!) zdjęcie podczas przygotowywania gözleme.

 Baklava ofkors... :D
 A tutaj znowu pide na lewo, a na prawo gözleme ze szpinakiem... niebo w gębie po prostu!

 Desery... ten pomarańczowy to deser z dynii z sosem z tahini, smaczny, ale totalnie słodki.... a obok kruche ciasto z jabłkami...

 Marmaris nocą....

 Mrówki prosto z Marmaris, a więc bardzo tureckie... albo raczej mrówki na wakacjach...

 Kot bardzo turecki... "A jaka rasa?"....

 Szacunek dla Ataturka nawet w przydroznej knajpce...

 Młoda palma na plaży...
 Spacer brzegiem w kierunku Marmaris...


 Pide i gözleme znowu... :)

 Dwa rodzaje tureckiego puddingu... czyli znowu desery...


 Desery.... różniste, najczęście puddingi, to taka turecka domena... te z pistacjami to bomba po prostu...

 A poniżej kilka zdjęć z Icmeler, miasteczka, kurortu, oddalonego od Marmaris jakieś 4 km. Można dojechać Dolmuszem, małym autobusikiem, który kursuje co pięć minut i zatrzymuje się na żądanie. Wystarczy wypatrzeć Dolmusz, pomachać i się zatrzyma. Nie trzeba szukać przystanków autobusowych. :) Pierwszy raz widzialam dolmusze w Ankarze i nazwałam je niepełnosprawnymi autobusami, bo wyglądają jakby ktoś je obciął.
A samo Icmeler jest pięknie położone, pośrodku gór, ma dostęp do morza, ale już nieco bardziej ograniczony niż Marmaris. Wybrzeże w Icmeler jest o wiele krótsze. Szkoda, że nie uprawia się tam turystyki górskiej. Podobno te tereny górskie należą do tureckiego wojska i jest tam mnóstwo stacji wojskowych.
Krajobraz jak z polskich Karkonoszy...






 Herbata, prawdziwa, turecka...

 Widok na Marmaris, na pierwszym planie ładne stateczki...

 Ja sobie serwowałam spore porcje jogurtu tureckiego, bo akurat, niestety dokańczałam kurację antybiotykową, tak więc aby uzupełnić florę bakteryjną... a ponadto grillowana cukinia i bakłażan...


Baklava, prawdziwa, turecka... była pyszna, ledwo daliśmy radę tym wszystkim kawałkom.... :) Nie ma to jak się poświęcić dla baklavy :D

 No i tutaj kolejne rodzaje meze tureckiego, wszystkich nazw niestety nie pamiętam, najważniejsze, że było bardzo smaczne...
 A to już tureckie puddingi, dwa rodzaje, bo ten jeden przypalany od góry...

Arbuz, to zielone to jabłko z czekoladą - strasznie słodkie.... , to żółte to deser z semoliny, kawałek puddingu czekoladowego...


 Można pojeździć na łyżwach w upale, jeśli ktoś ma ochotę... podobno jest to takie jedyne miejsce na globie z otwartym lodowiskiem w trakcie upału. Prosto z plaży można zakładać łyżwy i jazda...
To lodowisko jest otwarte, jedynie zadaszone. Dosłownie, w stroju kąpielowym od razu w łyżwy i na lód...

 Bar hotelowy "Sultan" wieczorem...



Te kwiatki nazywają Turcy "kobiecymi dłońmi"... podobne....



 I to już koniec tureckiej wycieczki... czas wracać na Rhodos ...



Powrotna podróż katamaranem z Marmaris na Rhodos okazała się pełna wrażeń. Rozdawali w bardzo szybkim tempie torebki papierowe. Efektów specjalnych w czasie podróży nie zabrakło. Brrrrr......

A ponadto, świat jest bardzo mały. Niczego nie świadoma, że moja koleżanka z pracy jest na wakacjach w Rhodos i Marmaris, wpadłyśmy na siebie przy wejściu na statek. Jakie jest prawdopodobieństwo spotkania koleżanki z pracy w Turcji? Niewątpliwie bardzo małe. :)

5 komentarzy:

dawny_basik pisze...

Wspaniała ekspresowa relacja, jedzenie faktycznie wygląda fantastycznie, osobiście liczę na co najmniej równie dobre podczas moich wakcji.
Pozdrawiam :)

Горошина pisze...

Я как будто сама путешествовала, смотрела такую красоту и пробывала всякие вкусные блюда))). Спасибо!
To było jak była w podróży, oglądając to piękno i wszelkiego rodzaju pyszne probyvali))). Dziękujemy!

Agnieszka pisze...

Z Marmaris mam wspaniale wakacyjne wspomnienia. Alez mi narobilas smaka na turecki sütlaç - jeden z moich "naj" tureckich przysmakow. Bardzo lubie turecka kuchnie.
Pozdrawiam cieplo!

Anonimowy pisze...

tu jest inny blog o Marmaris

Michalina pisze...

Jeżeli chodzi o mnie, to ja bardzo lubię tradycyjną, turecką herbatę. W domu parzę ją w specjalnym kubku z zaparzaczem, który kupiłam ostatnio na https://duka.com/pl/kawa-i-herbata/kubki-i-szklanki. Uważam, że etap parzenia herbaty jest bardzo ważny i ma duży wpływ na jakość smaku tego napoju. Zdecydowanie polecam zwracać szczególną uwagę na tego typu rzeczy.