piątek, 30 grudnia 2011

Biscotti z orzechami laskowymi

Można się zabiscottować ostatnio, ale to jeszcze nie koniec. :) Uwielbiam po prostu ciastka w tej postaci. Tak więc to dopiero początek biscottowania.
Ten przepis pochodzi stąd od wspaniałej Bajaderki, oczywiście. Jedne z moich ulubionych biscotti. :)


Składniki:
150 g obranych, lekko zarumienionych orzechów laskowych, dość grubo pokrojonych
125 g miękkiego masła
170 g cukru
1 łyżka otartej skórki z cytryny
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu z wanili
ok. 650 g mąki pszennej przesianej przez sito
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli

Przygotowanie:

1. Masło, cukier i skórkę z cytryny ubić mikserem na puszystą masę. Następnie dodawać po jednym jajku cały czas ubijając.

2. Suche skladniki przesiać przez sito i stopniowo dodawać do masy maslanej i mieszać na jednolitą masę. Na końcu dodać orzechy i wymieszać.

3. Ciasto podzielić na trzy części. Z każdej uformować wałek o średnicy około 6 cm. Ułożyć jeden obok drugiego na dużej blaszej w równych odstępach i każdy lekko spłaszczyć.

4. Piec w temperaturze 180ºC przez około 20 minut aż się zezłocą.

5. Wyjąć, lekko przestudzić i pokroić na grubsze kromeczki, 2-3 cm. Ułożyć każdą kromeczkę na blasze na płasko i piec przez kolejne 10-15 minut aż się nieco zarumienią. 

6. Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Smacznego!

czwartek, 29 grudnia 2011

Phuket

Przedostatni przystanek naszego rejsu z Singapuru do Singapuru w styczniu 2010 roku. Niestety muszę powiedzieć, że Phuket nie było moim ulubionym przystankiem tej podróży.
Phuket to największa wyspa należąca do Tajlandii położona na Morzu Andamańskim przy zachodnim wybrzeżu Półwyspu Malajskiego. Wyspa na której głównym źródłem dochodu jet turystyka, jednak nie polubiłam klimatów tam panujących. Turystyka z naciskiem na najstarszy zawód świata zraziła mnie nieco na tej wyspie. Przesadne prośby o zakup tego i owego, w ciągu półgodzinnego spaceru można sporo ofert otrzymać. Owszem świątynie ładne mają na wyspie, podobały mi się. Ale jest to miejsce raczej dla osób uwielbiających się smażyć na słońcu i kąpać w morzu w miesiącach zimowych. :)
Szwedzi uwielbiają Phuket, tam kupują domy, zakładają firmy, tak więc troszkę czułam się jak w szwedzkim domu. :) Poza tym tłumy turystów na wszystkich plażach wokół wyspy to absolutnie nie jest dla mnie forma wypoczynku. Ale to oczywiście kwestia gustu i w życiu nie wszystko musi się podobać. :)
Poniżej kilka zdjęć z wyspy, rozpoczynając od łódeczki, która nas nam dostarczyła.

 
Tajlandia jest królestwem, więc portrety monarchów obecnie rządzących są wszędzie obecne.

 

Ulice wyspy. Zatłoczone skuterami. :) Najlepszy środek transportu. Podobno na wyspie jest dwa razy więcej skuterów niż mieszkańców.


Większość restauracji na wyspie nie ma kuchni. Kuchnie znajdują się w innych całkiem miejscach. Posiłki zamawia się normalnie jak w każdej innej restauracji czy barze, następnie kelnerzy dzwonią do kuchni i składają zamówienie. Jedzenie dowożone jest na skuterach, podobnie jak na poniższym zdjęciu.


 Kable plączą się wszędzie. Zawód elektryka musi być tam bardzo pożądany.







 Główna ulica Phuket.
 

Teraz, gdy kupuję obrane orzechy nerkowce to wspominam to miejsce, które mieliśmy okazję odwiedzić. Nie wiedziałam, że obieranie nerkowców to taka żmudna praca. Każdy jeden orzech wkładany jest do tego "dziadka do orzechów" jak na poniższym zdjęciu.
 

 A następnie obrane orzechy poddawane są selekcji. Na pieszo. Te w całości i te w kawałkach.
 Nadal w obieralni nerkowców. Można było się napić soków ze świeżych owoców.

 Albo kupić inne naturalne przysmaki.


 Piękne storczyki rosną nawet na pniach drzew.



 Odwiedziliśmy świątynie buddyjskie, których architektura i wystrój robią wrażenie.













Było ciepło... To mało powiedziane. Powyżej 35 stopni. Nawet wyspiarskie psy przysypiają popołudniu.



 Słonie są wszędzie. W końcu Tajlandia to kraj słoni i orchidei.




 I pereł. Nie można pominąć domu handlowego sprzedającego perły. Są ładne, oryginalne i tanie. Też kupiłam, ale niestety zaginęły. Nie wiem co się z nimi stało. Jestem pewna, że przywiozłam do Stockholmu. Podobno perły przynoszą nieszczęście, więc może dobrze, że zniknęły...



 Wielki posąg Wielkiego Buddy na najwyższym wzgórzu górzystego Phuket... Robił wrażenie. Podobno mieszkańcy są z niego bardzo dumni.


 Można sobie kupić dom na wyspie. Niedrogo.




 Uliczne przysmaki....


 Przy głównej ulicy można się nauczyć nurkować... w basenie...



 A na poniższych zdjęciach inna, bardzo popularna forma transportu na wyspie, czyli TUK TUK...
Sporo Szwedów jest właścicielami tychże wyspiarskich małych autobusów...





Główne atrakcje to narty wodne i tajski masaż na plaży...


 Znaki przypominające o tragedii z grudnia 2004 roku...

 Oznaczenie jednej z najbardziej popularnych plaż na wyspie, jak nie jednej z najbardziej popularnych na świecie czyli Patong Beach...



 
 




 
 






Na wyspie mieszka 6 % muzułmanów (zdjęcie poniżej :) ), ponad 90% buddystów, a reszta mieszkańców przynależy do pozostałych religii. 1% to protestanci, ciekawe z jakiego kraju.... nietrudno zgadnąć... :)