niedziela, 25 grudnia 2011

Kuala Lumpur

Świąteczne przeglądanie zdjęć. W stolicy Malezji byłam w styczniu 2010 roku przez niecały jeden dzień. Był to jeden z przystanków rejsu z Singapuru. Wiem, że tam wrócę, bo to miasto przez te kilka godzin zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Bardzo podobają mi się miejsca pełne kontrastów, a Kuala Lumpur takie właśnie jest. W ciągu zaledwie kilku minut piechotą można znaleźć się całkowicie w innym świecie. Przypomina mi trochę Stambuł, który kocham. Jednak w Kuala Lumpur więcej jest tych kontrastów, szkoda, że podróż tam zajmuje tyle godzin, bo pewnie już bym tam była z powrotem. :)
Zdjęcia robiłam moim starym Olympusem i wiele z nich zrobiłam z autobusu, niestety, więc w tym poście postawiłam raczej na ilość a nie jakość.
Na pierwszym zdjęciu Petronas Towers, najwyższe bliźniacze budynki na świecie podobno. Symbol szybkiego rozwoju gospodarczego tego państwa. Robią wrażenie, nawet po pobycie w Singapurze wśród masy podniebnych budynków.


Kierunek na Kuala Lunpur. Zdjęcie zrobione z autobusu.

 Piękna architektura niektórych budynków, szczególnie meczetów w stolicy.




 W niektórych miejscach w mieście czuło się niesamowity spokój. Jakby życie tam toczyło się całkiem innym rytmem. I to wcale nie był dzień wolny od pracy.

Napisy z Koranu na ścianie jednego z meczetów.





 
 
 


 
 






 Wejście do takiego zwyczajnego centrum handlowego.


  Można sobie stopy wyczyścić w SPA w centrum handlowym. :) Następnym razem wypróbuję.

  I kupić tradycyjne ubranko dla dziecka.



Pamiętam, że ten budynek zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie widać tego dokładnie na zdjęciu, ale styl tego budynku jest bardzo nowoczesny, jednak połączony bardzo z religią islamu. Okna były przepiękne.

 A tutaj zwyczajna dzielnica, zaledwie "rzut kamieniem" od dzielnicy finansowej stolicy.




Fast food stolicy. Pyszne placuszki.


 Uliczny market. Większość sprzedawców pochodzi z Chin. Można kupić kopie wszystkiego. Dosłownie.








 


 Tutaj można było kupić świeże mięso...

 Weszliśmy więc do środka, bo na zewnątrz było bardzo gorąco... w środku też...





Poszukiwania szwajcarskiego zegarka .. :)







 Kontrasty, kontrasty..




 Wieże to symbol dzielnicy finansowej Kuala Lumpur...






 Wejście do wież...





  Dość wysoko...
 
Widok od środka. A w środku centrum handlowe na najwyższym poziomie, dla fanów zakupów znanych marek.
Piękne słodkości mieli na jednym ze stoisk.

Tam na trzecim piętrze mają część restauracyjną. I tam jadłam wspaniały indyjski obiad.










 
 Zdjęcia z autobusu. Cały czas stolica, ale troszkę biedniejsza dzielnica.


 Po powrocie z wycieczki zastaliśmy takie oto zwierzę w kabinie. Oglądał telewizję... :)

 Każdego wieczoru inne zwierzę. Następnego dnia była kobra. :) Strach się bać! :P

Brak komentarzy: