wtorek, 12 października 2010

Zapiski z Turcji

Dusza romantyka zabije mnie kiedyś, pozmienia moje dotychczasowe plany, jeśli kiedykolwiek takie miałam. Te krótkoterminowe plany to miałam zawsze, ale jakby spojrzeć na dalszy plan to w gruncie rzeczy „ciemność, widzę ciemność”.
Te wszelkie przygody, nazwijmy to tajemniczo i w liczbie mnogiej, doprowadzają mój umysł do totalnego chaosu. Zawsze sądziłam, że mam podzielność uwagi, ale nie w tym przypadku. Romantyzm mnie ogarnia, szukam przygody.
Wróciłam już jednak do rzeczywistości. Z drugiej strony, rzeczywistość mnie przerasta, czyli że też powoli dobija? Pytanie kolejne, czy nadaje się do tego świata?
Chciałabym uratować wszystkie koty w Stambule, dzieci żebrzące na ulicy, a należące do mafii i jeszcze te psy bezdomne leżące w wielu miejscach i nie znające swej przynależności. Twarzy tej pięknej dziewczynki, nie starszej jak 4,5 roku nie zapomnę nigdy. Piękne dziecko, prosto jak z obrazka z chustą na głowie, jak przystało na jej religię. Siedziała po turecku, bezwiednie, patrząc w jeden punkt, a także bezwiednie trzymając plastikowy pojemnik. Nie było w nim ani jednej liry. Dlaczego człowiek, człowiekowi robi takie rzeczy? W takich sytuacjach najpierw płaczę, bo nie wiem co powinnam zrobić. Później ogarnia mnie wściekłość. Później bezsilność i idę dalej przed siebie.
Koty można nakarmić. Trzy piękne dachowce zjadły mój obiad przedwczoraj, ale to nie jest ważne. Ja sobie mogę kupić, one nie.

Brak komentarzy: